poniedziałek, 24 listopada 2008

Walczyli do końca

W sobotę odbył się mecz na szczycie. Nasi tenisiści stołowi gościli u siebie lidera IV ligi (grupa legnicka) - zespół „Nysy” Wolbromek Mecz wyznaczony został na godzinę 15, ale na zawodników z Wolbromka przyszło nam długo oczekiwać. Zapowiedzieli oni swoje spóźnienie, które spowodowane było fatalnymi warunkami atmosferycznymi panującymi na drogach oraz późniejszym wyjazdem naszych rywali. Nasi zawodnicy zgodzili się na późniejsze rozpoczęcie meczu, wychodząc ze sportowego założenia, że w życiu różnie bywa.
Nastroje w naszej drużynie były bardzo dobre, chociaż wszyscy wiedzieli, że jest to najtrudniejszy przeciwnik w naszym planowanym marszu do III ligi.
Mecz był bardzo zacięty i trwał 3 godziny. W pierwszej fazie prowadziliśmy 3 do 0. Po kolejnych pojedynkach przegranych przez nas goście zremisowali. Nastąpiła wymiana ciosów: punkt za punkt. W ostatniej fazie pojedynku goście uzyskali przewagę i wygrali mecz 8 do 10.
Nikt do nikogo – w naszej drużynie – nie miał o to pretensji, bo – jak wspomniałem wcześniej – drużyna „Nysy” składa się z bardzo doświadczonych zawodników, którzy również marzą o awansie do III ligi. Po sobotnim spotkaniu mogą poczuć, że są w niej jedną nogą.
Goście zaprezentowali się bardzo dobrze, chociaż wynik meczu ważył się do końca.
W naszej drużynie na pochwałę zasługuje Wojtek Walencki, który wygrał wszystkie swoje pojedynki. Ma chłopak do tenisa talent i bardzo duże umiejętności, które – co z dużym szacunkiem podkreślali rywale – rozwinęły się od wiosny tego roku. Wojtek grał niesamowicie i przy tym ma bardzo dużą odporność psychiczną. Potrafi wygrywać końcówki, trzymać nerwy na wodzy i to przynosi mu sukcesy. Po wczorajszym meczu Wojtek Walencki jest liderem w naszej grupie. W 14 meczach singlowych, które stoczył nie doznał żadnej porażki. Tak samo w meczach deblowych nikt z przeciwników nie może się pochwalić wygraną nad Wojtkiem, i jego bratem Michałem, którzy grają zawsze w parze. To jest bardzo duży sukces tego młodego chłopaka, który w tym sezonie stanowi podporę naszej drużyny. Gdyby jeszcze tak Wojtek przyłożył się odrobinę więcej do nauki w szkole, to byłoby cudownie.
W meczu z Wolbromiem dwa punkty zdobył Kacper Zalesiński, który w rankingu zawodników naszej grupy zajmuje 6 pozycję. Bardzo spodobała mi się postawa tego chłopaka, gdy rzekł: „wygrałem dzisiaj wszystko, co było do wygrania”. Zero bufonady i pretensji do przyczyn „nadzwyczajny”, ale realna ocena własnych możliwości i umiejętności na dzień dzisiejszy. Trzeba też dodać, że Kacper wnosi do drużyny element spokoju, gdy nerwy napięte są do ostatka. Takie podejście może stanowić gwarancję dalszego rozwoju Kacpra, ku naszej radości.
Słabiej niż zakładano wypadł Michał Walencki. Zdobył 1,5 punktu wygrywając pojedynek singlowy i 0,5 punktu w deblu z bratem Wojtkiem. Michał najwyraźniej nie może złapać formy z ubiegłego sezonu. Spadek swojej formy upatruje w zmianie rodzaju gum na rakietach - był przyzwyczajony do innych, których obecnie nie można używać. Dodatkowo zbyt szybko się denerwuje, co na pewno nie sprzyja koncentracji, która jest podstawą do odnoszenia sukcesów w tenisie stołowym. Jest to zawodnik o dużych umiejętnościach i ogromnie przydatny drużynie. Jego pełna dyspozycja i wysoka forma mogą dać nam – w meczach wiosennych – tak upragniony przez zawodników awans.
Tenisiści stołowi „Pogoni” stanowią bardzo zgrany i koleżeński zespół. Widać, że się nawzajem lubią i zależy im na tym, co robią. A robią to nie tylko dla siebie. Przynoszą chlubę naszemu miastu dzięki grze na bardzo wysokim poziomie. Słowa uznania należą się ich trenerowi – Tadeuszowi Bogdanowiczowi – za to, że potrafił zebrać tak zgraną ekipę i osiągnąć tak dobre wyniki. Dziękujemy i czekamy na kolejne zwycięstwa.

Drużyna "Pogoni" Góra; stoją od lewej: trener Tadeusz Bogdanowicz, Michał Walencki, Kacper Zalesiński, Mieczysław Fortecki, Wojtek Walencki









































niedziela, 9 listopada 2008

Było ciężko

8 listopada nasi tenisiści stołowi grali na wyjeździe z zespołem „Ursus” II Złotoryja. „Ursus” zajmuje w tabeli piąte miejsce, więc mogłoby się wydawać, iż mecz będzie jedynie formalnością. Nasz zespół pojechał osłabiony brakiem Michała Walenckiego, który z powodów osobistych nie mógł tego dnia pojechać na mecz.
Początek meczu zdawał się potwierdzać przekonanie o łatwym zwycięstwie. Po 4 pojedynkach prowadziliśmy 3 do 1. Po meczach deblowych wynik brzmiał 4 do 2. Później przegraliśmy dwie walki i zrobił się remis - 4 do 4. Znowu udało nam się odskoczyć i wygrywaliśmy 6 do 4. Zawodnicy „Ursusa II” nie kapitulowali i ponownie zremisowali. Stan meczu: 6 do 6.
Kolejne dwa pojedynki i ponownie remis – 7 do 7. W kolejnym starciu zwycięża „Ursus” i – niespodziewanie zaczynamy przegrywać 8 do 7. Kiedy klęska zaglądnęła nam w oczy nastąpiła pełna mobilizacja. Wygraliśmy trzy kolejne mecze i w ten sposób cały mecz, który zakończył się wynikiem 8 do 10.


W meczu z „Ursusem” II Zlotoryja nasi zawodnicy uzyskali następującą ilość punktów:
Wojtek Walencki – 4,5
Kacper Zalesiński – 3,5
Mieczysław Forteczki – 2.


22 listopada będziemy przyjmowali u siebie naszych największych rywali w walce o awans do III ligi. Przyjedzie do nas zespół Nysy Olbromek. Mecz zapowiada się niezwykle pasjonująco.



Zdjęcia są odrobinę rozmazane, ale dla jasności muszę dodać, że na zdjęciu uwieczniony jest Wojtek Marszałek, który jest wielką nadzieją naszego tenisa.



Terminarz